Highlandy - pagórkowate wzniesienia, malownicze doliny, wrzosy, mgła i tereny rodem z filmu "Braveheart - Waleczne Serce". Takich właśnie widoków spodziewałam się jadąc do Szkocji. I co? I nie zawiodłam się! Z każdym kolejnym dniem wędrówki przez szkockie regiony mój zachwyt okolicznościami przyrody rósł wprost proporcjonalnie do przebytych kilometrów. Oto nasz czwarty dzień na trasie szlaku West Highland Way...
✓ Ilość kilometrów: 20
✓ Liczba podejść: 553 m
✓ Liczba zejść: 353 m
✓ Czas: 5 h (z postojami)
BAŚNIOWA KRAINA SZKOCJI
Rano obudziłam się w całkiem dobrym nastroju. Pomimo morderczej walki, jaką odbyłam wczoraj na szlaku (klik) dzisiejszy dzień zapowiadał się całkiem przyjemnie. Przede wszystkim dlatego, że nareszcie weszliśmy w rejony "prawdziwych" highlandów. I chociaż pogoda nieco się popsuła, to osadzone nisko nad wzgórzami chmury dodały krajobrazowi aury tajemniczości i "tego" klimatu. Z każdym kolejnym kilometrem widoki stawały się co raz bardziej pocztówkowe i jakże odmienne od tych, które nieco rozczarowani mieliśmy okazję oglądać pierwszego dnia pobytu na szlaku (klik). W wędrówce nawet nie przeszkadzał siąpiący przez cały dzień lekki deszcz, który wzmógł się co prawda późnym popołudniem, ale wtedy już zrelaksowani popijaliśmy piwko w przydrożnym barze w Tyndrum.Region Highlandów położony jest na północno-zachodnim wybrzeżu Szkocji i należy do najrzadziej zaludnionych obszarów w Europie. Bajkowe krajobrazy tworzą tu nie tylko góry Kaledońskie i Grampian, ale także malownicze jeziora oraz soczyście zielone doliny. Na bezkresnych pustkowiach często unosi się mgła, a smaku dodają średniowieczne zamczyska z ukrytymi wewnątrz mrocznymi historiami. Naprawdę warto tu przyjechać!
Odcinek łączący Beinglas Farm z miasteczkiem Tyndrum, kolejnym punktem na naszej wędrowniczej mapie West Highland Way, dzieliła odległość "zaledwie" 20 kilometrów. Trasa jest o tyle lajtowa, że wiedzie po względnie prostym i i płaskim terenie. Plusem jest również utwardzona nawierzchnia (Old Military Road) co przyniosło ogromną ulgę moim zmęczonym skakaniem po kamieniach stopom. Biorąc pod uwagę wszystkie odcinki trasy WHW, dzisiejszy dzień okazał się najmniej wymagający. No może poza dniem pierwszym, kiedy to byliśmy jeszcze w pełni sił i nic nas nie bolało :) Nie będę się za wiele rozpisywać, gdyż czwarty dzień wędrówki nie przynosi zbyt wiele atrakcji. Ot taki przyjemny spacer wśród szkockich highlandów. Ciągnące się bezdrożami linie kolejowe i białe, otulone mgłą domki zapewniały fantastyczne widoki na szlaku. Naokoło wszędobylskie owce i krowy, powolnie żujące soczyście zieloną trawę. Tylko padający przez cały dzień deszcz sprawił, że fotek jak na lekarstwo.
Celem tego etapu wędrówki było miasteczko Tyndrum - pierwsze większe miasteczko na trasie, jakie mieliśmy okazję odwiedzić. Z tym że większe oznacza w tym przypadku: dwa duże pola kempingowe, dobrze zaopatrzony market, jedną knajpkę, jeden bar i stację benzynową. Jednak czegoż nam więcej było trzeba! Po czterech dniach wędrowania bezdrożami, to i tak luksus! Ponieważ trasę przeszliśmy w niecałe 5 godzin mieliśmy całe popołudnie dla siebie. Po uzupełnieniu powoli wyczerpujących się zapasów jedzenia, poszliśmy "na miasto". Bardzo polecam przydrożny bar The Real Food Cafe (klik). Jedzenie naprawdę było meeegaaa i w bardzo rozsądnych cenach!!! Ta knajpka to jedno z takich miejsc, do których wraca się zawsze, gdy jest się w pobliżu. Oprócz tradycyjnego fish'n'chips duży wybór burgerów, dań wege, a nawet gluten free. Ja oczywiście, jako degustatorka wszelkich możliwych lokalnych przysmaków, wybrałam na obiad szkocki przysmak o wdzięcznej nazwie haggis.
Haggis to jedyny w swoim rodzaju przysmak szkockiej kuchni. Przyrządza się go z owczych podrobów wymieszanych z cebulą, mąką owsianą i przyprawami. Taka szkocka kaszanka :) Najczęściej haggis występuje w formie takiej dużej bulwy zaszytej w owczym żołądku (co wygląda mega nieapetycznie), jednak jeśli spróbujecie go w formie kotletów, kiełbasek czy puddingu okaże się naprawdę smacznym daniem. Zawsze to jakaś odmiana dla oklepanej ryby z frytkami.
Bon appetit!
Najedzeni wróciliśmy do namiotu, na krótki odpoczynek i zawiązanie sadełka, a wieczorem wybraliśmy się do pubu w The Tyndrum Inn. Było zimne piwko, mecz i prawdziwie sielsko-szkocka atmosfera. Dla takich chwil warto żyć! I podróżować, rzecz jasna! ;)
NOCLEG W TYNDRUM
W Tyndrum znajdują się dwa duże place kempingowe: Pine Trees Campsite oraz By The Way Hostel and Campsite. Obydwa bardzo dobrze zaopatrzone, czyste i schludne. Początkowo mieliśmy nocować w pierwszym z nich, jednak po głębszej refleksji wybraliśmy drugi - był mniejszy i bardziej kameralny, a jednocześnie posiadał wszystkie udogodnienia w postaci kuchni, łazienek z ciepła wodą i suszarni na trochę przemoczone tego dnia ubrania. Oczywiście oprócz miejsca pod namiot, na każdym z nich znajdowały się małe chatki do wynajęcia, a w okolicy wiele apartamentów typu B&B - każdy jest w stanie znaleźć coś dla siebie.
Z ciekawostek dodam, że tego dnia przekonałam się o uczciwości wędrowców na WHW. Mianowicie, robiąc ogląd kempingu Pine Trees nieopatrznie zostawiłam na ławce mój przewodnik po szlaku. O stracie zorientowałam się dopiero następnego dnia rano, pakując manatki do plecaka. Jakież było moje zdziwienie, kiedy odnalazłam moją zgubę w tym samym miejscu, w którym ją zostawiłam. Przeleżał tam całe popołudnie, wieczór, noc i poranek. A już spisałam przewodnik na straty.
Z ciekawostek dodam, że tego dnia przekonałam się o uczciwości wędrowców na WHW. Mianowicie, robiąc ogląd kempingu Pine Trees nieopatrznie zostawiłam na ławce mój przewodnik po szlaku. O stracie zorientowałam się dopiero następnego dnia rano, pakując manatki do plecaka. Jakież było moje zdziwienie, kiedy odnalazłam moją zgubę w tym samym miejscu, w którym ją zostawiłam. Przeleżał tam całe popołudnie, wieczór, noc i poranek. A już spisałam przewodnik na straty.
A Ty jakie masz doświadczenia na długodystansowych szlakach pieszych?
Uwielbiam wrzody, uwielbiam ten film i zawsze na nim płaczę i uwielbiam takie miejsca :) oj jak mi się zachciało lata i pobiegać po takich terenach :) super wpis
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
I ja już planuję, jakie szlaki by tu przejść w przyszłym roku :) Mam tyle pomysłów. Szkoda, że urlopu w pracy tak mało.
UsuńPozdrawiam!