blog o podróżowaniu

WEST HIGHLAND WAY - Dzień 1: piechotą przez Szkocję

west-highland-way-kempingi

Jest maj. Od kilku dni jestem szczęśliwą mężatką. Wysiadam z samolotu i oddycham pełną piersią brytyjskim powietrzem. Na grzbiecie mam załadowany po brzegi plecak, a w nim namiot, śpiwór i zapas jedzenia na kilka następnych dni. Jestem na lotnisku w Glasgow i właśnie zaczyna się moja podróż poślubna...

✓ Ilość kilometrów: 20
✓ Liczba podejść: 208 m
✓ Liczba zejść: 214 m
✓ Czas: 5 h ( z postojami)

JEDYNA TAKA PODRÓŻ POŚLUBNA

Dla przypomnienia....
celem naszej podróży było zwiedzenie Szkocji wzdłuż najpiękniejszego i najbardziej malowniczego szlaku pieszego - West Highland Way. Zgodnie uznaliśmy, że taka dosyć nietypowa forma spędzenia urlopu, może być całkiem niezłą przygodą, a na pewno wspomnieniem do końca życia. Na Grecję, Włochy (klik), Turcję czy inne ciepłe kraje przyjdzie jeszcze czas. Tymczasem, PODRÓŻ POŚLUBNĄ MA SIĘ TYLKO RAZ! Po więcej informacji na temat poszczególnych etapów trasy West Highland Way oraz mapkę szlaku, zapraszam tutaj.

Z GLASGOW DO MILNGAVIE...

Oficjalnym początkiem szlaku West Highland Way jest Milngavie, a dokładnie pewien obelisk znajdujący się kilkanaście kilometrów od centrum Glasgow. Aby się tam dostać z lotniska, masz dwie opcje:
☛Pierwsza: łapiesz różowy autobus nr 500 i na stacji Buchanan Bus Station przesiadasz się w kolejkę podmiejską, która dowiezie Cię bezpośrednio do Milngavie (wersja szybsza, ale droższa).
☛Druga(nasza opcja): łapiesz na lotnisku autobus nr 77 i na stacji Partick Station przesiadasz się w bezpośredni podmiejski pociąg SCOTRAIL. Czas dojazdu jest troszkę dłuższy niż w wersji #1 (zajmuje łącznie około 1,5h i kosztuje niecałe 8£), ale za to masz dodatkowo kilka zaoszczędzonych funtów w kieszeni.
Rozkłady jazdy powyższych środków komunikacji znajdziesz tutaj, tutaj i tutaj. Z uwagi na bardzo późny lot, my pierwszą noc postanowiliśmy przenocować w hotelu przy lotnisku. Poza tym, to zawsze przyjemniej przed wyprawą spędzić noc w cywilizowanych warunkach :)

Wskazówka: tańszy bilet na expresową "500-kę" możesz kupić w automacie znajdującym się na dworcu. Wówczas cena obydwu biletów jest podobna. My jednak mieliśmy problem z zakupem, albowiem maszyna nie chciała przyjąć naszej karty kredytowej.

West Highland Way start

LET'S GET THE PARTY STARTED

Wysiadamy na stacji kolejowej w Milngavie. Wzrokiem zaczynam szukać sklepu Tesco. Wiem, że znajduje się gdzieś przy dworcu. Nagle, za plecami, słyszymy uprzejmy głos: "Are you lost?" Odwracamy się. To miła pani z pieskiem na ręku pyta, czy się zgubiliśmy i czy nie potrzebujemy pomocy :) Za jej wskazówkami trafiamy do marketu. Okazuje się być tuż za rogiem. Z uprzejmością i wyjątkową otwartością Brytyjczyków będziemy mieli do czynienia jeszcze nie raz.

Uzbrojeni w lekkie przekąski i butelkę wody ruszamy w kierunku punktu startowego. Znajduje się na głównym deptaku miasteczka, dosłownie 300 metrów od stacji. Zaprowadzą Cię tam ustawione na chodnikach drogowskazy. Jest to również doskonały moment, na zakup butli gazowej czy mapy. Polecam sklep The Iron Chef  przy Mugdock Road. W asortymencie mają wiele innych stricte turystycznych gadżetów, w tym spray na upierdliwe latem szkockie meszki. Jeszcze tylko kilka fotek na starcie i bez zbędnego ociągania ruszamy przed siebie.

Według założonego planu, punktem docelowym na dziś jest kemping w okolicy miejscowości Drymen, co oznacza, że mamy do przejścia 19 kilometrów. Nie jest to duża odległość, jednak biorąc pod uwagę, że startujemy dosyć późno, obieramy szybkie tempo. Póki co jesteśmy wypoczęci, a nasze ciała jeszcze nie buntują się z powodu obciążenia.

Pierwszy etap wędrówki, w porównaniu z kolejnymi, jest preludium dla dalszej wyprawy. Idzie się lekko, łatwo i przyjemnie. Powiedziałabym, że czasem wręcz nudnawo. Początkowo szlak wiedzie wzdłuż miejskich parków, lasów i łąk, aby następnie wejść w nieco bardziej pofalowane tereny. Co jakiś czas przechodzimy przez furtki, zabezpieczające owce przed ucieczką z pastwisk. Takie proste, a jakże praktyczne rozwiązanie. Pogoda dopisuje, więc szlak pokonujemy w dobrym tempie.

West Highland Way milngavie
West-Highland-Way-szlak

WHISKY MOJA ŻONO...

Mniej więcej w połowie drogi odbijamy nieco w prawo i robimy sobie dłuższą przerwę na zwiedzenie destylarni whisky Glengoyne. Kilka lat temu magazyn Forbes uplasował ją na 3 miejscu wśród najlepszych destylarni whisky w Szkocji. Gdy tylko zbliżamy się do zabudowań, w nasze nozdrza uderza zapach fermentacji. Nieco drażniący, ale jakże uroczy ;) Destylarnię można zwiedzić wykupując około godzinny tour, podczas którego Szkot w kilcie wyjaśni skąd bierze się smak "szkockiej", zwróci uwagę na rodzaje drewna używanego podczas leżakowania, a także za dodatkową opłatą pozwoli zasmakować prawdziwej szkockiej whisky. My niestety nie mamy aż tyle czasu, więc zadowalamy się kupnem małej, wręcz malutenienieńkiej buteleczki whisky - za 50 (słownie: pięćdziesiąt!) mililitrów 10-letniej whisky płacimy 7£! Ale kto bogatemu zabroni? Wypijemy ją u kresu naszej wyprawy. Póki co, ląduje głęboko w plecaku. 

WHISKY... żaden Szkot nie powie o niej złego słowa. Duma narodowa i już! Historia jej produkcji sięga XV wieku, kiedy to tzw "woda życia" była wytwarzana przez zakonników, aby wraz z rozwojem procesu destylacji stać się powszechną praktyką w szkockich gospodarstwach. Picie whisky jest dla Szkota rytuałem, jak również kwestią pewnej klasy. Obecnie w Szkocji istnieje około 2 tysięcy odmian whisky. O popularności tegoż trunku świadczy fakt, że w północno-wschodnim rejonie kraju utworzono "Malt Whisky Trail" - szlak łączący najbardziej znane destylarnie.

To teraz troszkę fotek ze szlaku...

noclegi w Szkocji
szkockie krowy
Drymen-sklepy
Koniecznie zwróćcie uwagę na szkocki dialekt
szkocja-widoki
destylarnia Glengoyne
destylarnia-whisky
west-highland-way-szlak
West-Highland-Way-szlak
Destylarnia-Szkocja
honesty-box-drymen
honesty-box-drymen

NOCLEG

Drymen Camping znajduje się około 2 kilometrów przed miasteczkiem Drymen. Dalsza część szlaku omija miejscowość, więc jeśli potrzebujesz uzupełnić zapasy, jest to dobry moment. Następna okazja znajdzie się dopiero za -naście kilometrów w Balmaha. Tak naprawdę kemping to niewielkie pole usytuowane przy farmie, bez specjalnych udogodnień.

kempingi-szkocja
Plusy:
✓ ciepła woda;
✓ jest miejsce do podładowania telefonu;
✓ świetny widok na zachodzące słońce i pasące się za ogrodzeniem konie;
✓ turyści wędrujący w odwrotnym kierunku pozostawiają po sobie wiele już im niepotrzebnych giftów. Na półkach można znaleźć wiele potraw instant, a także sprawne jeszcze butle gazowe.
Minusy:
✓ brak zaplecza kuchennego;
✓ pozostawiające wiele do życzenia prysznice i toalety.
Honest box to niezwykle zmyślny wynalazek, z którym na wyspach spotkałam się po raz pierwszy. Polega na umieszczeniu przez sprzedawców produktów w skrzynkach, których nikt nie dogląda (przynajmniej nie przez cały czas). Przy boxie znajduje się symboliczna skarbonka, do której wrzucamy opłatę za dany produkt. Ciekawa jestem, czy faktycznie wszyscy korzystający z tej usługi są tacy "honest" :)
To samo tyczy się noclegów. W Wielu miejscach jest cennik, ale płatność jest do skrzyneczki. Nikt nie przychodzi i nie zbiera opłat.
Drymen Camping to miejsce, od którego nie należy wymagać zbyt wiele. Jak się potem okaże, to jeden z najtańszych (5£ za osobę - płatne w honest boxie) noclegów na szlaku, w jakim mieliśmy okazję spać. Alternatywą jest nocleg w miejscowości Drymen. Tam do wyboru hostele, hotele i apartamenty B&B. Ewentualnie nocleg na dziko w okolicy Garadbhan Forest.

West Highland Way wykres

To tyle ode mnie na dziś :) Już wkrótce kolejny etap wyprawy. Spodziewajcie się dużej ilości fajnych zdjęć :)

4 komentarze:

  1. Czytam, patrzę i w pewnym sensie widzę Camino. Tam też często było można znaleźć takie "szczere skrzyneczki". Ludzie oferowali owoce, napoje, wyroby domowe jak ciastka. Widoki na tym Waszym szlaku w pierwszym dniu bardzo sielskie i spokojne a miejsce noclegowe cudowne. Lubię takie połacie terenu, tylko kleszczy nie lubię :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja z "honest boxami" spotkałam się po raz pierwszy. Ale też pierwszy raz byłam na tego typu wyprawie. Jak widać, to całkiem popularny rodzaj sprzedaży towaru :)

      Usuń
  2. Miło wspominam trekking na WHW. Tych widoczków się nie zapomina!

    P.S. Lepiej nie nazywać Szkotów Brytyjczykami! To dla nich jak obraza.

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo ciekawy wpis, zwiedziliście naprawdę sporo, co sugerują zdjęcia. Na naszym portalu publikujemy wpisy z atrakcjami w Wielkiej Brytanii i jak planujecie wybrać się do Szkocji, Anglii czy Walii, to warto się zainteresować. Ogólnie nie uwzględniliście cen za nocleg, a to bardzo ważne.

    OdpowiedzUsuń

@templatesyard