Święta zbliżają się wielkimi krokami. Zapewne u Ciebie gości już kolorowa choinka, zapakowane prezenty czekają na otwarcie, a zakwas na barszcz powoli nabiera mocy. Tego roku postanowiłam odpuścić sobie typowe świąteczne porządki i ostatni weekend przed Bożym Narodzeniem spędziliśmy we Wrocławiu. Tam odbywa się jeden z najpiękniejszych jarmarków bożonarodzeniowych w Polsce.
Wrocław (poza Warszawą, rzecz jasna!) to jedno z moich ulubionych miast w Polsce. Co prawda byłam tam zaledwie 3 razy, ale odkąd te dwa miasta nareszcie doczekały się dobrego połączenia drogowego, mam cichą nadzieję na częstsze wizyty w stolicy Dolnego Śląska. Nareszcie skończą się też 7-godzinne podróże koleją! O zgrozo! Cóż to były za czasy! :) Wrocław jest miastem niesamowicie klimatycznym, a jeszcze większego uroku nabiera właśnie w grudniu podczas świątecznego jarmarku bożonarodzeniowego.
Tradycja organizowania jarmarków bożonarodzeniowych jest bardzo długa i sięga nawet do XIII wieku. Mowa tu oczywiście o jarmarkach organizowanych w krajach Europy Zachodniej. Specjalistami od tego typu imprez byli zawsze nasi zachodni sąsiedzi. Początkowo jarmarki były jednodniowymi targami, na których ludność mogła zaopatrzyć się we wszystkie produkty potrzebne na święta. Z biegiem lat jarmarki nabierały kolorów, stawały się coraz dłuższe i bardziej atrakcyjne. Do Polski tradycja jarmarków świątecznych, podobnie jak choinka, przywędrowała właśnie z Niemiec i szybko zagościła na rynkach największych miast naszego kraju.
Jarmark Bożonarodzeniowy we Wrocławiu jest jednym z najpiękniejszych i największych jarmarków w Polsce. Każdego roku organizatorzy przygotowują moc atrakcji i niespodzianek. Wśród dziesiątek drewnianych stoisk, coś dla siebie znajdą zarówno dorośli, jak i dzieci. Napijesz się aromatycznego, grzanego wina, zjesz pyszne, lukrowane pierniczki, a także, w ramach urozmaicenia, zasmakujesz kuchni z wielu zakątków Europy. Nie wiem jak było w innych latach, ale sądząc po długości kolejki tego roku największą popularnością cieszyły się węgierskie kurtoszkołacze. Przyznam, że jadłam je po raz pierwszy i są naprawdę pyszne. Szczególnie te czekoladowe z orzechową posypką. Niebo w gębie! Zresztą uwielbiam wszystko co czekoladowe i dla takich słodkości dałabym się pokroić :) Fajnym pomysłem było ustawienie plenerowych kominków, przy których można było usiąść, ogrzać się, zjeść zakupione na stoiskach przysmaki lub napić się wspomnianego grzańca (obowiązkowo w ceramicznym, jarmarkowym kubeczku w kształcie serca - kaucja 10 zł). Dla najmłodszych przygotowano mini park rozrywki. Znalazły się tu wielkie drewniane krasnale, śnieżne kule, domki wprowadzające w bajkowy świat (każdy z nich opowiadał inną baśń), a nawet mała kolejka górska. Dodatkowo jarmark to doskonała okazja do zakupu ostatnich świątecznych drobiazgów dla najbliższych oraz smakołyków na świąteczny stół.
O ile na co dzień jestem raczej sceptyczna jeśli chodzi o zaciąganie tradycji z obcych kultur (wszelkie Halołiny i inne Walentyny kompletnie do mnie nie przemawiają), to w kwestii bożonarodzeniowych jarmarków chętnie zrobiłabym wyjątek :) Co więcej, mocno ubolewam, że w Warszawie, bądź co bądź, stolicy naszego kraju tradycja jarmarków jest bardzo uboga.
A Ty jak spędzasz okres przedświąteczny? Masz ulubiony jarmark i jak to wygląda w Twoim mieście?
Mieszkamy we Wrocławiu, a mieliśmy takiego lenia, że nawet nie wybraliśmy się w tym roku na Jarmark ;) Miło było obejrzeć go na Waszych zdjęciach :) Szczęśliwego Nowego Roku!
OdpowiedzUsuńNiestety zawsze jest tak, że to co obce bardziej kusi. My na Jarmarku w Warszawie też nie byliśmy :P Dziękuję za życzenia i również wszystkiego co najlepsze!
UsuńPo akcji w Berlinie myślę, że długo nie odwiedzę, żadnego jarmarku;).
OdpowiedzUsuńOj, powiem Ci, że ten zamach odbył się akurat podczas naszego pobytu we Wrocławiu. Na szczęście dowiedzieliśmy się o nim dopiero po powrocie do domu. Inaczej pewnie też czułabym się nieswojo.
Usuńmiałam w planach Drezno i leń mnie pokonał. Byłam na jarmarku w Wiedniu, Berlinie i Poczdamie. Najskromniej prezentował się ten w Poczdamie, ale grzane wino na wszystkich smakowało wyśmienicie :-)
OdpowiedzUsuńGrzane wino rekompensuje wszelkie niedociągnięcia :))) Ja póki co nie byłam na żadnym jarmarku za granicą. Bodajże dwa lata temu byłam w Krakowie, ale nie zachwycił mnie wcale.
Usuń